Najnowsze wpisy, strona 6


paź 12 2002 Notka 11
Komentarze: 2

Wczesnym rankiem drugiej soboty października Piekielna obudziła się zmarznięta, więc, na otaczający ją świat, zła jak osełka. Temperatura pokoju, nie różniąca się wiele o tej na zewnątrz, sięgała, pomimo dawnego minięcia czasów wielkiego spokoju, w którym to spało się przy otwartym oknie,  ledwie kilku plusów. Kołdra, powleczona w kupioną na targowisku kopertę z kory, utrzymywała ciepło, nie na tyle niestety, by zechciało się młodej damie, co w wolne dnie miała w zwyczaju, tkwić do południa w łóżku. Podeszła do kaloryfera- parzył zimnem. Ekran monitora pokrył szron. Piekielna, przeklinając w duchu elektrociepłownię, zeszła do samochodu po skrobaczkę do szyb. Musiała odpalić komputer: okazywał się jedynym pewnym źródłem ciepła.

Conne, nadal postrzegała świat sercem, widok więc miała rozległy, boć i serce wielkie, choć z medycznego punktu widzenia nie było powiększone. Nie próbowała niczego brać na rozum, pamiętała, że logika jest owego kastracją. Jak może być inaczej? Świat mu się wymyka, najbardziej zaś wyłącznie ludzki języka. Nie dałoby się powiedzieć o ludziach niczego prawdziwego, gdyby każdy człowiek był od drugiego cakowicie inny. Zgoda: odznaczają się od siebie, ale nie dlatego, że są od siebie różni lecz, że są nieidentyczni. O!

W życiu nic nie jest pewne. Oczywiście (co znaczy, że poprzednie zdanie jest nielogiczne) prócz tego.

 

czastykl : :
paź 10 2002 Notka 10
Komentarze: 0

A teraz Czastykl pójdzie na łatwiznę, z tym, że łatwizna często jest trudniejsza. Jak często się zdarza – moje poglądy i przekonania stoją w sprzeczności z moim postępowaniem. Choć właściwie nie, pierwsze zdanie można rozumieć dwojako, w zależności o definicji słowa „łatwizna”. W końcu życie należy sobie ułatwiać nieustannie podnosząc poprzeczkę, a nie utrudniać permanentnie idąc na łatwiznę. Mam nadzieję, że dziś jestem (w miarę) zrozumiały, chodzi o to, by (przyda się parafraza): po pierwsze nie szkodzić -  sobie.

 

A ogólnie jest wesoło. Poszedłem chleb kupić, przy drzwiach osiedlowego blaszaka ogłoszenie: „trzepanie dywanów w domu u klienta”. To ja dziękuję.

 

A druga śmiesznostka jest gatunkowo ciut cięższa: „zakaz wyprowadzania psów przed wejściem i w obrębie klatek schodowych, a także pod oknami”. Oczywiście powszechnie jest wiadomo, że jedynymi psami, jakie pozwoliłbym hodować na osiedlach, są basety. Jednak jak ktoś już kupił tego wilczura czy innego ludojada, ratlerka czy innego szczekającego jamnika to musi jakoś wyjść z nim na spacer i to najlepiej nie oknem. I gdzieś pies musi swoje potrzeby załatwiać, a moje osiedle jest takie, że dużego wyboru to nie ma: albo pod oknami, albo na parkingu. Trzecie nie jest dane, jak mówią klasycy. Mówią też, że kropka kończy dzieło. Oki, parafraza: na samym końcu jest maleńka kropka.

 

czastykl : :
paź 08 2002 Notka 9
Komentarze: 1

Mene tekel frazes (1)

 

1) – stary, pokazywali w telewizji jak papież traktorem jechał…

            - ech, głupku, to nie traktor! To papamobil!

2) Pisze tak kiepskie wiersze, że inni poeci czytają go z przyjemnością.

3) Literatura*? Byłem tam. (*można zastąpić czymkolwiek)

4) A teraz Czastykl pójdzie na łatwiznę, z tym, że łatwizna zawsze jest trudniejsza.

5) Czy płomyk nadziei wart jest świeczki?

6) Nie warto czekać na gwiazdkę.

7) Nie wiem, o co mi mogło chodzić w tym zdaniu.

8) Pytanie do E.S. Olga? I co wpuściła?

9) Kolumb? Z ręką na klawiaturze?

10) Młodo umarli poeci żyją dłużej.

11) Oto człowiek przeczytany przez książkę.

12) Człowiek nie umiera stojąc.

13) Trudno uznać jakąś myśl za własną.

14) Ech, nie macie pojęcia, jak ciężko być geniuszem w tych czasach.

 

czastykl : :
paź 08 2002 Notka 8
Komentarze: 2

Dzisiaj miałem całkiem nie swój sen. Przez jedną fazę spania, poprzedzoną wypiciem jakiegoś półlitra mleka, strasznie się dziwiłem. W każdym razie to nie był mój sen, nie przystawał do moich doświadczeń.

 

Najlepszą w życiu kanapką z serem żółtym jadłem w październiku 199* roku. Na wpół czerstwej kajzerce, posmarowanej majonezem rzadkiej konsystencji spoczywało parę pasków startego na dużych oczkach tarki podłego sera i dwa plasterki ogórka konserwowanego. Nie wiem gdzie leżała tajemnica tej kanapki: następne, kupowane w tym samym barku, były jedynie wspomnieniem tamtej kulinarnej przyjemności.

 

Nie tylko ja poddałem się urokowi takiego drugiego śniadania. Pamiętam jak w pięciu czy sześciu zbiegaliśmy z drugiego piętra do piwnicy, z sali od polskiego do barku, tupot nóg o drewniane schody musiał być słyszalny w pokoju dyrektorki. Dopadłszy bufetu, każdy zamawiał jedną lub dwie kanapki z serem, choć były jeszcze z wędliną –nigdy ich nie próbowaliśmy. Dużo później, pragnąłem samemu robić takie kanapki, jednak to wymagało dużo większego niż mój kulinarnego kunsztu. Nigdy już nie czułem tego smaku. Nie wiem gdzie utkwił sekret sprawiający, że myślę o kanapce w roku 200*.

 

czastykl : :
paź 06 2002 Notka 7
Komentarze: 8

(...) Tak wiele nieporozumień, ale to dlatego, że ludzie – a mówiąc „ludzie” myślę głównie o Tobie, bo dziś to Ty mnie obchodzisz – absolutyzują miłość. Dobrze, masz rację, nie jestem (nigdy nie byłem) do niej zdolny, kiedy mówię, że nie mogę naprawdę Cię kochać, skoro mi się podobasz.

Pozbawiasz mnie marzeń dlatego, że moje myśli znajdujesz głupawe i sprzeczne ze sobą. (Tak, jak wtedy, gdy powiedziałaś, że rodzina wielodzietna to faktycznie jest milusia, jednak mnie w życiu nie będzie na nią stać; bym kończył austriackie gadanie. W pierwszej chwili się obruszyłem, że to przecież nie samochód lecz, jak zwykle, w końcu stanęło na Twoim). A są one postrzegające miłość jako atawizm, fenomen rozwoju gatunków.

Chciałbym by miłość była bezinteresownym aktem woli. (Głupim jest Twoje pytanie, czy wierzę w miłość? – a Ty wierzysz w istnienie krzeseł?) I, proszę, nie śmiej się ze mnie, bo słabym jestem człowiekiem, że, skoro chcę kochać, powinienem, konsekwentnie, jakiemuś  tłustemu, kalekiemu gejowi poświęcić życie.. sama mówiłaś, że dla miłości trzeba się poświęcać, zdaje się, że mówiłaś nawet: „miłość musi być ofiarą z życia”.

Nie zdobywam się na miłość, bo jestem leniwy. To nieporozumienie, które bierze się stąd, że jak mówiłem: ludzi – a mówiąc „ludzie” myślę o Tobie, bo dzisiaj Cię pragnę - ciągnie w stronę absolutu. (...)

 

czastykl : :