Najnowsze wpisy, strona 2


gru 13 2002 Notka 31
Komentarze: 5

Światowej sławy piosenkarz ukłonił się, odebrał brawa i zszedł ze sceny na moment przed końcem playbacku. Zgasiłem telewizor albo papierosa; poszedłem z psem na  rocznicowy spacer do lasu. Czasu minęło wiele. Tamtej zimy zwykli myć się przy rozpalonym piecu: gdy pochylali się nad miską- z przodu było im zimno, a plecy marzły, bo wiało od okna. Wiele twarzy odbiło się w wodzie. Strzeliłem klina, z nosa puściła się krew. Wczorajszy alkohol przestał schodzić, odsłaniać zmęczenie i palenie wrzodów. Dobrze, to weźmy cztery kostki masła: jedną na sernik, drugą na drożdżowe, kolejne na maślane ciastka z dziurką wypełnioną marmoladą z róży. Jedno do maku.  Na opakowaniu widniał napis, że specjalnie z Czech sprowadzono, że klasy pierwszej. Tylko pamiętaj nie kupuj sztucznie konserwowanego. Trudno, poszukamy gdzieś indziej. Tak trudno się skupić, mam zmęczone oczy.

 

czastykl : :
gru 04 2002 Notka 30
Komentarze: 12

To miejsce jest moją kaplicą. Dałoby się tu oddychać jedynie przykładając policzek do chłodnej, marmurowej posadzki. Pomieszczenie w rzucie tworzy rysunek idioty, którego, o czym pamiętam z Bergsona, estetyką jest symetria. Zamiast prezbiterium, w samym końcu wnętrza stoją dwa automaty do kawy i jeden do coli. W rogach sztuczne, co nie przeszkadza mi widzieć je zwiędłymi, drzewka. Po bokach czarne ławki przypominające katafalki. Między nimi małe boczne ołtarze, które nigdy, zgaduję, nie były używane do czarnych mszy, choć spełniały by tę funkcję z dostatecznym hołdem dla architektury użytkowej.  Byłem tam przedwczoraj dwa razy, jak zawsze na kawę i papierosa, głupotą jest palić, gdy wszyscy wokół odganiają małymi gromnicami złe duchy druku. Czytałem gdzieś, że to jedna z najlepiej wentylowanych palarni w stolicy.

 

czastykl : :
gru 04 2002 Notka 29
Komentarze: 8

W duchu planuję perwersję, przesadę, rozpustę: kończę Pasję życia Irvinga Stone’a, następnie przeskakuję na Długi dzień Ameriga pióra Calvino Italo, potem dla większego zachwiania smaku Pamiętam, że było gorąco, zbiór rozmów z Konwickim. Juro będę pęczniał, trawił, pluł drukiem, druk przepalał, zapijał, rozchadzał. Inne obowiązki muszą na razie poczekać, wszyscy widzą chyba, że się staram. (Jakby ktoś, czego mu nie życzę, nie widział, że się staram, to niech pamięta, że staram się bardzo.)

 

czastykl : :
gru 02 2002 Notka 28
Komentarze: 2
Już po pierwszym śniegu, który topiąc się na języku wydawał się słodki.  A teraz już grudzień, wiem, że za moment was porwą: kalendarze firmowe  i mikołajki, renifery i bony na zakupy, noszenie śniętych karpi w reklamówkach, przebieranie maku i lukier do mazurka, ubieranie choinki, wstręt i obrzydzenie. Wszystko się skończy kompotem z suszonki.  Ale to jeszcze chwila, na razie można uzupełnić bloga, odgarnąć z samochodu śnieg, posprawdzać w słowniku słowa: epitalamium, poriomania. Pouczyć się angielskiego i zostawić w pracy film pornograficzny.  Odpowiedzieć na imejle. Chcieć i nie umieć żyć z ludźmi.
 
czastykl : :
lis 20 2002 Notka 27
Komentarze: 4

Czastykl nie umarł, lecz nawet gdyby to zrobił, nie zrobił by tego taktownie. Nawet jego śmierć byłaby skrajnie egocentryczna. Wczoraj chwalił się wszystkim, że jest okazem zdrowia, że czuje się jak nowo narodzony. A dziś? Wczoraj! Wczoraj! Co z tego, że mówiłem? Wczoraj to nawet dziś było jutrem! Wczesnym przedpołudniem, zaraz po drugim daniu, po porannych gonitwach za cudzymi sprawami, mijjając kuchenny stół poczuł w splocie słonecznym ból, jakby zgagę. Uczucie nasilało się, nawet przyłożenie dłoni w okolicach mostka nie pomogło. Zdążył jeszcze zrobić dwa kroki w stronę okna i zerknąć na dawno nieczynną piekarnię nim szara nieprzejrzystość ogarnęła zbolałą głowę. Potem juz wszystko na raz: cios w potylicę, zaciśnięcie palców na umywalce, półprzytomne przysiądnięcie na taborecie. Finał na samym ostrzu granicy między jawą a przepaścią: pozornie tylko kilka lekkich drgnień lecz w środku wszystko poruszało się ruchem harmonicznym, wszystko odkleiło się od skóry i szalało. Nagle puściło. Jednak jeszcze przez godzinę czuł się jakby dostał w ryja, jakby kogoś świadomie i z premedytacją skrzywdził.

 

czastykl : :